Niestety dziś znów w klimacie depresyjnym. Zaczynam tonąć. Nie radzę sobie z ciągłym napięciem, które towarzyszy mojemu życiu, mojej pracy. Jestem tym zmęczona, zniechęcona. W mojej postawie zaczyna dominować ciągła złość, wielki wnerw i wkurw. Nie panuję nad sobą. Swoją postawą odpycham innych. Niedługo pozostanę sama jak palec :( Wiem, że tak nie powinnam. mało tego, ja nawet wiem, że inni mają większe problemy niż ja. Ja to wszystko wiem, tylko ... dlaczego nie potrafię sobie z tym poradzić i nad tym zapanować?
Czy to wina tych wszystkich leków, które biorę?
Czy to może zmiany psychotyczne (w końcu choroby psychiczne to też jeden z objawów tocznia czasami)?
A może tylko zrzucam winę na chorobę, a to po prostu moja osobowość?
Może jestem takim chamskim człowiekiem, który wilkiem patrzy na drugiego?
Może, może, może ...
Może w końcu znajdę się na dnie ...... Chyba chcę....
Właściwie mogłabym długo cię zapewniać, jaka to jesteś wspaniała, cudowna, że to świat jest do niczego a nie ty. Ale chyba nie tego chcesz?
OdpowiedzUsuńWiem jedno - jakakolwiek być się nie stała, i tak jesteś na moją osobę skazana. No, tak upierdliwie będę w twoim życiu. Mimo mego wczorajszego focha :) też chyba zmęczenie dało znać... A może się zlękłam tego pęknięcia twojego?
Dziewczyno - to TYLKO praca. Poważnie. W dodatku znasz koniec tego etapu - do wakacji, a potem TYLKO rok. A niedługo - dużo wolnego. I wakacje :)
A zapanować - no wiesz, nikt nie powiedział, że zawsze trzeba, nie? Gdybyś była cholernie opanowana to bałabym się, że coś jest nie tak - wszak uczucia są czysto ludzkie, a totalne, zimne opanowanie - to dopiero oznaka choroby.
I jeszcze jedno - staram się rozumieć. Naprawdę, choć... chrzanię farmazony ile wlezie. Nie uważam jednak przy tym, że przesadzasz, że marudzisz bez powodu czy coś tam. Oj, babo babo... Ściskam cieplutko!