niedziela, 24 kwietnia 2011

Nowy lek na tocznia??

           Przeglądając Internet natknęłam się właśnie, na najnowsze doniesienia ze świata medycyny dotyczące tocznia. Podobno Amerykańska Agencja ds. Żywności Leków FDA zatwierdziła do użycia lek na toczeń rumieniowaty. Rejestracja preparatu w Europie oczekiwana jest w drugiej połowie 2011 roku.
           Nazwa leku to BENLYSTA (BELIMUMAB) - stworzony przez firmy Human Genome Science i GlaxoSmithKline. Ma być podawany w zastrzykach co 28 dni.
          Aby nie było zbyt pięknie - lek ma być bardzo drogi, a jego skuteczność niestety niezbyt duża. Nie będzie mógł być stosowany u osób z uszkodzonymi nerkami i centralnym układem nerwowym.
          Benlysta jest przeciwciałem mononuklealnym blokującym działanie limfocytów typu B, komórek odpornościowych produkujących przeciwciała niszczące antygeny.
         
          Więcej informacji na temat tego leku można przeczytać TUTAJ:





sobota, 23 kwietnia 2011

Święcimy, święcimy

          Dziś Wielka Sobota. Zgodnie z zapowiedzią, już prawie z samego ranka, razem z Agatką udałyśmy się poświęcić jajca. Wcześniej krótka zabawa nowymi zdobyczami :D

Furorę zrobiło oczywiście wkładanie klocków do buzi ;P


Słoń nie chciał niestety oddać ani uszu, ani trąby. :D


piątek, 22 kwietnia 2011

Wielkanocne prezenciory

          Mama z córką poszły już spać, toteż mogę zamieścić zdjęcia wielkanocnych upominków, które jutro rano dostaną obie panie :D
          Dla Agatki coś do zabawy. Ponieważ urzekły mnie zabawki drewniane, więc takie zamówiłam młodej damie.

W komplecie:
  • Wesoły kolorowy pociąg kształtów firmy BoiKido. Według producenta przeznaczony dla dzieci od 18 miesiąca życia. Ma za zadanie wpłynąć na wyobraźnię malucha i pomóc rozwijać jego zdolności manualne.


  • Drewniana zabawka Baby Mix - trwała, ekologiczna, wykonana z naturalnych surowców. Poprzez kolorystykę i funkcjonalność wpływa na wszechstronny rozwój dziecka. A służy po prostu do...ciągnięcia ;)


          Ponieważ jutro wybieramy się święcić jajka, dla malutkiej dziewczynki wypadało kupić maleńki koszyczek. Jajca będą pewnie w wielkim koszu mamy, u Agatki zaś jedynie dla ozdoby czekoladowe figurki - jeść ich oczywiście nie pozwolimy, jest na nie jeszcze o duuużo za młoda ;)


          Mama i tatuś z pewnością w niedzielny poranek zasiądą przy świątecznym stole by spożyć uświęcone jajca. Dla nich więc po talerzyku, na którym położą jajca oraz solniczka i pieprzniczka do smaku. Każde będzie mieć swoje, aby się nie pokłócili ;) Wszystko w kolorze modnego ostatnio fioletu z drobnymi kropeczkami.


Motywacja

          Dostałam dziś od Agatki doskonały imieninowy prezent. Była to motywacja do zakupu wymarzonej maszyny do szycia ;) W torebusi znalazły się śliczne tkaniny - jedna koloru ecru, druga we wzory, dwie paczki przeróżnych guziczków i mnóstwo kolorowych nici. Chciałabym już coś uszyć, ale maszyna musi jeszcze troszeczkę poczekać.
          Dziękuję Agatko :* Prezent jest piękny :) Buziak!!!!


Niedobra ciotka w zamian dała tylko herbatnika ;P


czwartek, 21 kwietnia 2011

Świąteczne przygotowania

      Od poniedziałku jestem już w domu. Na temat wyników toczniowych napiszę potem - w innym poście ;)
Po powrocie, jak przypuszczałam, wpadłam w chaos i wir świątecznych przygotowań. Z racji tygodniowej nieobecności musiałam zająć się myciem okna, prasowaniem firan, wieszaniem, odkurzaniem i temu podobnym.
      Moje świąteczne okno wygląda nareszcie tak:


Na zasłonce zasiadły filcowe zajączki i wyrosła wiosenna łąka filcowych kwiatów.


A to zbliżenie różyczki, jakie widnieją na firanie. Muszę przyznać, iż bardzo lubię zupełnie gładkie firany z organtyny, z delikatnym dodatkiem typu haft, naszyty wzór, itp.


Na stoliku znalazł zaś miejsce wielkanocny koszyczek z żółtą kaczką, zielonym jajem i kwiatową kurką. Obok leniuchuje zielony kicajek. :)
A propos - żółta kaczucha wykonana została przez osoby niepełnosprawne intelektualnie na warsztatch terapii zajęciowej w Krakowie. Śliczna, prawda?


Świąteczne porządki odciągnęły mnie od rozpoczętych już robótek szydełkowo - drutowych. A czeka na mnie ich pełen kosz.......


niedziela, 17 kwietnia 2011

Czas się dłuży i dłuży i dłuży

     Od pięciu dni jest tak jak w tytule. Czas się dłuży niemiłosiernie. I niech ktoś mi tylko powie, że przebywając w szpitalu odpocznę sobie, to go......
     Ogarniająca mnie nuda jest bardzo męcząca. Marnotrawienie czasu tuż przed świętami, również mnie wkurza. Wszystkie badania trwały w porywach 1 godzinę, a ja już leżę 5 dni. I cóż to jest za polityka?
     Na szczęście warunki są całkiem niezłe. Pokój dwuosobowy z łazienką, łóżko na pilota. Śmieję się, że dostał mi się pokój "vipowski".
     Czas wypełniam sobie czytaniem Sherlocka Holmesa, szydłowaniem - zaczęłam robić jeansowe poncho i drutowaniem - rozpoczęłam tył łatwego sweterka w serek. Pomimo tego, godzina trwa nie 60, ale przynajmniej 120 minut.
     Z niecierpliwością oczekuję powrotu do domu i do chaosu, który niewątpliwie na mnie spadnie. :D

niedziela, 10 kwietnia 2011

Scrapowe gratulacje z okazji narodzin

Potrzebowałam kartki gratulacyjnej, z okazji narodzin małego chłopczyka.
Postanowiłam wypróbować prezentowe przydasie i coś takiego wyprodukować.
Z efektu nie do końca jestem zadowolona, brakuje mi polotu i swobody działania,
by wyszło cudeńko, które nieraz można obejrzeć na scrapowych blogach.


sobota, 9 kwietnia 2011

Cóż to był za dzień...

       W sumie to kilka ostatnich dni. Zaczyna mi się udzielać lekkie zdenerwowanie. W przyszłym tygodniu idę do szpitala. Nie muszę chyba mówić, iż nie jest to najmilsze wydarzenie w moim życiu :/ Nie cierpię tych wszystkich medycznych procedur, niezbyt przyjemnych zapachów unoszących się w powietrzu, nagromadzenia ludności w jednej sali, brudnych łazienek i braku intymności. Warunki w polskich szpitalach są jakie są, no i z całą pewnością mogłyby być duuuużo lepsze.
      Do tego wszystkiego muszę pozostawić w domu Maciusia. Ja wiem, że to tylko królik, ale uwierzcie, rozpieszczony jest gorzej niż dziecko. Kłopotów z nim też o wiele więcej, niż z niemowlakiem, tak więc trochę się martwię. Mam nadzieję, iż w czasie gdy mnie nie będzie, nie przytrafi mu się żadna przypadłość, bo będę musiała ze szpitala uciekać, żeby Maćka do weta odstawić.
     Na szczęście doszła już do mnie wielka przesyłka, w której znalazło się 20 motków włóczki typu Puchatka. Kolory: jeans i jagoda. Będę więc miała co robić przez całe dnie. W planach mam szydełkowe poncho i drutowy sweterek. Ponadto muszę zabrać kilka książek do czytania, no i laptop obowiązkowo. Gdzie ja to wszystko spakuję????
     Z przesyłek dotarły też prezenty dla Agatki - zarówno ten zajączkowy, jak i roczkowy. Zdjęcia wkleję, jak dziecię upominki dostanie do swych łapek.
     A tak w ogóle, to wczoraj nieźle się ubawiłam oglądając kolejny odcinek "Na dobre i na złe". Pani doktor Lenie Starskiej udało się rozpoznać tocznia!!!!! Eureka!!!! O jakże była z siebie dumna ;P A co mnie rozbawiło? Otóż reżyser tak dosadnie przedstawił najważniejsze objawy toczniowe, że trudno byłoby pomylić go z inną chorobą. Kobietka paradowała z wielkim motylem na twarzy, bóle stawów, zapalenie osierdzia, białkomocz - cudny toczeń - diagnozę postawiłam na pierwszy rzut oka, na długo przed doktor Starską. Czyż nie jestem genialna??? Ha! ha! Polacy pozazdrościli dr Housowi i mają swojego lupusika.

wtorek, 5 kwietnia 2011

Trochę więcej o objawach w toczniu - cz.5

POWIKŁANIA W OBRĘBIE KLATKI PIERSIOWEJ

Prawie 1/3 osób chorych na tocznia ma dolegliwości związane z funkcją płuc.

  • ZAPALENIE OPŁUCNEJ - objawia się bolesnością w czasie oddychania. Gdy opłucna ulegnie stanowi zapalnemu, w trakcie oddychania ociera się o wewnętrzną stronę klatki piersiowej i o same płuca, co powoduje ból. Lekarz słyszy wówczas charakterystyczne dźwięki spowodowane ocieraniem, a także gromadzeniem się płynu w jamie opłucnowej. Wskazane jest wówczas wykonanie rtg klatki piersiowej. Leczenie - aspiryna i niesteroidowe leki przeciwzapalne, niekiedy steroidy.
  • ZAPALENIE OSIERDZIA - osierdzie to błona surowicza otaczająca serce. Stan zapalny objawia się silnymi bólami w klatce piersiowej. Niekiedy w worku osierdziowym gromadzi się płyn, który trzeba usunąć za pomocą nakłucia. Ból może promieniować do lewej ręki i ramienia, co mylnie traktowane może być jako zawał serca. Właściwą diagnozę stawia się więc na podstawie osłuchania klatki piersiowej, elektrokardiogramu i echokardiogramu. W leczeniu najczęściej stosuje się leki przeciwzapalne, steroidy.
/na podst. R.G.Lahita i R.H.Phillips/

Z własnego doświadczenia....
      Doświadczenie pokazało mi, iż nie do końca mogę się zgodzić z tym co napisali autorzy książki. Lekarze niestety nie zawsze potrafią rozpoznać zbierający się w opłucnej płyn. (Niektórzy mają problem z wysłuchaniem charakterystycznych szmerów). Zdjęcie rtg pokazuje zatarcie linii między przeponą a płucami dopiero powyżej pewnej granicy zbierania się płynu. O wiele dokładniejsze jest tutaj badanie  tomografii komputerowej (nadmienię, iż w tym badaniu można rozpoznać ewentualny guz, który ukrywa się "pod płynem" w zwykłym zdjęciu rtg). Warto systematycznie wykonywać usg, aby sprawdzać, czy poziom płynu ulega zmianie. Badanie ultrasonograficzne umożliwia nie tylko ocenę grubości warstw płynu, ale też głębokość na której się znajduje, no i fakt, czy jest to wolny płyn opłucnowy (układający się zgodnie z zasadami grawitacji), czy też otorbiony. Czy na aparacie usg lekarz dostrzeże poziom płynu i ew. guz uzależnione w dużej mierze jest od klasy i czułości aparatu.
Objawy, gdy płynu się już trochę dużo zebrało, to: bardzo silny ból (zmiana nasilenia bólu wiązała się zarówno z oddychaniem - wdech-wydech, jak i ułożeniem ciała), suchy kaszel, duszność, gorączka. W leczeniu absolutnie nie pomogła żadna aspiryna, czy leki przeciwzapalne. Konieczne było zastosowaniu wielu antybiotyków podawanych dożylnie. W ostateczności pomogła stara, dobra penicylina i streptomycyna, zawiodły antybiotyki nowszej generacji. W wyniku zapalenia opłucnej powstały zrosty (między blaszkami opłucnej), które przez dłuższy czas przypominały wyjściowe bóle opłucnowe.
      W worku osierdziowym, w pewnym momencie choroby, miałam nieco płynu, ale zszedł sam, bez żadnych dodatkowych zachodów z mojej strony (nie licząc steroidów, które w tym czasie brałam ;))

Oto linki, które znalazłam do tego tematu:

http://www.czytelniamedyczna.pl/1553,zmiany-w-ukladzie-oddechowym-w-przebiegu-ukladowych-chorob-tkanki-lacznej.html