Od poniedziałku jestem już w domu. Na temat wyników toczniowych napiszę potem - w innym poście ;)
Po powrocie, jak przypuszczałam, wpadłam w chaos i wir świątecznych przygotowań. Z racji tygodniowej nieobecności musiałam zająć się myciem okna, prasowaniem firan, wieszaniem, odkurzaniem i temu podobnym.
Moje świąteczne okno wygląda nareszcie tak:Na zasłonce zasiadły filcowe zajączki i wyrosła wiosenna łąka filcowych kwiatów.
A to zbliżenie różyczki, jakie widnieją na firanie. Muszę przyznać, iż bardzo lubię zupełnie gładkie firany z organtyny, z delikatnym dodatkiem typu haft, naszyty wzór, itp.
Na stoliku znalazł zaś miejsce wielkanocny koszyczek z żółtą kaczką, zielonym jajem i kwiatową kurką. Obok leniuchuje zielony kicajek. :)
A propos - żółta kaczucha wykonana została przez osoby niepełnosprawne intelektualnie na warsztatch terapii zajęciowej w Krakowie. Śliczna, prawda?
Świąteczne porządki odciągnęły mnie od rozpoczętych już robótek szydełkowo - drutowych. A czeka na mnie ich pełen kosz.......
Muszę napisać, że okno w rzeczywistości wygląda ślicznie, w życiu fotki nie dodadzą jego uroku :)
OdpowiedzUsuń