Trochę mnie nie było. A dlaczego? A dlatego, że po pierwsze czasu nieco mi zabrakło, a po drugie nastroju też jakoś nie miałam i sił było zbyt mało, by jeszcze blogować.
Jak już wspominałam, wszystko zebrało mi się do kupy:
1. Powrót do pracy.2. Choroba Maćka i codzienne wizyty u weta na kroplówkach.
3. Moja mama w szpitalu.
Gdy pkt 1-3 się skończyły rozpoczęły się inne hocki - klocki:
1. Ciągły ból głowy, w jednym miejscu, bardzo silny, przechodził jedynie na ok 8 godz po ketonalu forte - potem wracał jak bumerang. Trzeba było zrobić tomografię, coby odkryć co jest przyczyną. Przy okazji wizyta u nic nie wiedzącego neurologa - ot, wyrzucone 70 zł .
Popatrzcie na to zdjęcie - bardzo mi się spodobało - klaun we własnej osobie :D
2. Kolejny etap - musiałam w końcu zrobić porządek z dwoma paskudnymi korzeniami. Niestety chirurdzy - stomatolodzy asekuracyjnie zażądali pisemnych zgód i innych takich. Rozpoczęłam więc poszukiwania reumatologa, który przyjąłby mnie w konkretny dzień, o konkretnej godzinie - tak by kolejnego dnia pracy nie tracić. Do mojego prof. dodzwonić się nie mogłam. Na szczęście znalazłam innego, bardzo miłego pana doktora, który takową zgodę mi wystawił i pozwolił na usunięcie w warunkach ambulatoryjnych, bez konieczności kładzenia się na oddział.
Żeby w końcu ustalić termin musiałam się do poradni chirurgii stomatologicznej zgłaszać pierdyliard razy (że człowiek w tym czasie w pracy być powinien - mało kogo obchodziło:/). Nareszcie udało się - nadeszła godzina zero! Ekstrakcja się odbyła - dwa korzenie na raz, zatoka na szczęście pozostała cała, coś tam wyłyżeczkowano (łyżeczką do cappucino), dziurska zaszyto. Samo usuwanie było ok, nic nie czułam, natomiast po, rwało jak cholera, zastrzyk z Ketonalu pomógł niesamowicie. Po tygodniu kolejna wizyta, aby usunąć szwy i koniec. :D
Koniec tylko pozorny, bo w tym czasie odpadł kawałek innego zęba (powód: a diabli wiedzą - albo choroba, albo leki) i jeszcze korzeń ósemki do usunięcia po drugiej stronie pozostał.
3. W pracy trochę pracy się nazbierało, coś tam robić trzeba. Po powrocie byłam tak zmęczona, że nawet pisać się nie chciało.
4. Czytanie też słabo szło - kilka pozycji zaczęłam, coś tam skończyłam - zamieszczę innym razem.
5. Z dłubaninek - jedynie dawno zaczętą chustę zakończyłam. Pokażę, jak tylko zdjęcie zrobię.
6. Najważniejsze - nadrobiłam zaległości w czytaniu postów!
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!
Kasiu! - dziękuję za pamięć i troskę!
Współczuję i życzę szybkiego powrotu do normalności.
OdpowiedzUsuńMoże ten ból głowy to od zębów?
Mój ty klaunie kochany :)
OdpowiedzUsuńPowolutku do przodu i oby tak dalej!
oj jak dobrz że coś sie u Ciebie pojawiło.. tylko szkoda że o takich przykrych rzeczach :) dziekuje za hurt jaki poczyniłaś na moim blogu :p
OdpowiedzUsuńmasz u mnie zdrowaśke dziennie na szybki powrót do zdrowia :*
Dziękuję dziewczyny bardzo :*
OdpowiedzUsuńMuna - wszystko możliwe, choć do końca jeszcze nie wiem.
M(aniek) - starałam się nadrobić zaległości :P
Następny post będzie pozytywny - obiecuję :)
U nas to zęby się sypią po lekach. Dobrze, że choć Ketonal-forte działa, bo na mnie już zupełnie nie. A mojej p.reumatolog już pół roku nie ma i nie wiadomo czy i kiedy będzie. Tylko modlić się o zdrowie pozostało. Ostatnio mam serdecznie dość lekarzy( raczej konowałów). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawy blog, sam od kilku lat choruje na tocznia, czekam na kolejne wpisy oraz życzę dłuugiej remisji ;) oraz wytrwałości ;)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo Anonimowy czytelniku :)
OdpowiedzUsuńI życzę tego samego! Pozdrawiam i zapraszam częściej! :)