Równa się totalne wykończenie
Nareszcie ciepło. W końcu można wyrzucić kurtki i swetry. Jaka piękna pogoda! Cudowne słoneczko dziś mamy, ciepluteńko. Szkoda czas spędzać w domu, można posiedzieć, pospacerować po dworze.
Takie zdania i wiele im podobnych słyszę ostatnio codziennie wokół siebie.
Tymczasem mnie mina rzednie. Najchętniej ukryłabym się w jakiejś ciemnej piwnicy. Luksusem byłoby spędzanie nocy i dni w klimatyzowanym pomieszczeniu, z zaciemnionymi oknami.
Toczeń i słońce wybitnie się nie lubią, przynajmniej w moim przypadku. Wystarczył jeden dzień i zaledwie kilka godzin spędzonych na świeżym powietrzu. I wcale nie wystawiałam się na słońce, o nie. Starałam się większość czasu przebywać w cieniu. I na cóż mi się to zdało? Po powrocie zaczął się "sajgon". Ból głowy, ból i pieczenie oczu, wrażenie 40 stopniowej temperatury (w rzeczywistości była w normie), nudności, ból mięśni rąk i nóg, kończyny twarde jak z drewna, całe ciało obolałe :/ A lato dopiero przed nami....
Jak się ustrzec przed negatywnym wpływem wysokiej temperatury i słońca. Jak przetrwać nadchodzące lato? Wreszcie jak wytłumaczyć innym, że to co dobre dla jednych - wcale nie musi uszczęśliwiać innych? Na te pytania, niestety jeszcze nie znalazłam zadowalających odpowiedzi.
Więcej o reakcji na nasłonecznienie pisałam tu:
http://ja-motyl.blogspot.com/2011/01/troche-wiecej-o-ojawach-w-toczniu-cz3.html
Moje DLE to pikuś w porównaniu z Twoim SLE, życzę zdrowia.
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo, tylko bez gorączki, zamiast tego mam nieustający świąd.
OdpowiedzUsuńJesteśmy jak wampiry ;P Choć wampiryzm to już raczej inna jednostka chorobowa - porfiria;)
OdpowiedzUsuń