Paskudki już Wam pokazałam, a zapomniałam całkowicie o przydasiach, które dotarły do mnie z Kokardki i z pasmanterii (na szczęście z miasta obok). Śmiałyśmy się z panią sprzedawczynią, że podliczać nie umie, bo kwota do zapłaty stanowczo zbyt wysoka wychodzi i że muszę ich sklep z daleka omijać ;) Po czym na do widzenia zapewniłam, że z pewnością wrócę jeszcze po włóczki. Panie pochwaliły moje dzieło, które powstało z "ich" włóczek (a propos - pokażę je, jak tylko fotki zrobię) i to osłodziło mi nieziemsko mój nastrój i nieco chudszy portfel.
Pocieszam się tym, że tylko początki są zawsze kosztowne, a potem już tylko się dłubie i dłubie, i dłubie, i tylko od czasu do czasu dokupuje to, czego zabraknie :)
Na swojej półce chętnie zobaczyłabym jeszcze specjalistyczny kuferek hafciarski i specjalistyczny kuferek krawiecki. :)
No wreszcie mogę komentarz dać, bo net szaleje...
OdpowiedzUsuńWstrętna, paskudna babo! serca nie masz, tak mnie kusić! Zlituj się :D całej tej imprezy mam nożyczki...
A ty pamiętasz, że masz ode mnie jakieś nici? niebieskości różne, może ci się przydadzą teraz :)
Hi, hi. A mówiłam Ci, że mam coś dla Ciebie :D No to zdradzę tajemnicę, do nożyczek jutro będziesz miała coś jeszcze :D
OdpowiedzUsuńNici pamiętam, mam je już w pudełeczku razem z innymi. :)