Dzisiejszy dzień był bardzo owocny. Zaopatrzyłam się w zabawki do decoupage.
Klej, crack i złoty lakier pożyczyła mi koleżanka z pracy.
Sama kupiłam sobie lakier ochronny matowy, farbę akrylową w kolorze lawendy, zestaw pędzli gąbkowych i paczkę serwetek.
No i po co to wszystko? Otóż po to, iż wymyśliłam sobie, że brakuje mi pudełeczka na szydełka. Takowe pudełeczko (pasujące rozmiarowo) znalazłam w empiku na stoisku z decoupagem. Nic mi więc nie pozostało, jak go odpowiednio ozdobić. :)
Mam nieodparte wrażenie, że pierwsze pudło z crackiem mi za diabła nie wyjdzie, toteż zdecydowałam się jedynie na jeden kolor - właśnie lawendowy (będzie mi pasował do pokoju :))
Dalsza część pracy w dniu jutrzejszym :)
Kolejne zabawki, którymi się dziś obłowiłam to prześliczne włóczki, ze sklepu http://www.fastryga.pl/ i dwa szydełka, do nowego pudełka :D
Ten urokliwy dzień z nowymi zabawkami zakłóciły mi jedynie objawy "badziewia", które łykam. Ból głowy i kłopoty z trzustką. A wyników badań nadal niet - poradnia zrobiła sobie wolne. Jakieś to dziwne - jedni muszą pracować, inni nie. No i w takie dni chorować też nie wolno, bo służba zdrowia na urlopie ;)
Już się nie mogę doczekać dalszego dekupażowania :)
OdpowiedzUsuńI ciekawa jestem, co wymyślisz w końcu z włóczek!
No widzę, że zaszalałaś i postawiłaś jednak na profesjonalny "sprzęt":) No i dobrze:)Przyjemności dużo jest z tym decu, więc na efekty czekam:)
OdpowiedzUsuńJakoś łatwiej mi przyszło kupić "profesjonalny sprzęt", bo zagościłam jedynie w Empiku i nosić ciężkich puszek nie musiałam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że też wszystkiego próbujesz po trochu:)
OdpowiedzUsuńTak, próbuję. Nie zawsze mi wychodzi to próbowanie, ale z drugiej strony ..."śpiewać każdy może"... :)
OdpowiedzUsuń